Wycieczka klas piątych do Inwałdu

20 maja o godz. 6.00, jeszcze trochę zaspani, ale gotowi na przygodę, wyruszyliśmy do Inwałdu, by zobaczyć na własne oczy reklamowane atrakcje kompleksu parków edukacyjno-rozrywkowych.
Naszą podróż w czasie i przestrzeni rozpoczęliśmy od Ogrodów Jana Pawła II, gdzie mieliśmy okazję podziwiać 3-hektarowy, kwitnący obraz Świętego. Nasz Kochany Ojciec Święty uśmiechał się do nas, jak na najwierniejszym portrecie. Spacerując po alejkach, wypełnionych tysiącami krzewów i kwiatów, obejrzeliśmy wystawę fotograficzną ukazującą drogę Karola Wojtyły do świętości oraz rzeźby, związane z Jego pontyfikatem, autorstwa Janusza Poniewierskiego. Pani przewodnik opowiedziała nam też jak powstał ogród i pokazała film dokumentujący postępy prac.
Za progiem ogrodu już czekała na nas prehistoria. Wkroczyliśmy w świat Dinolandii, zamieszkały przez 50. różnorakich dinozaurów. Zwiedziliśmy galerię z epoki dewonu i jaskinię tajemnic, cały czas obserwowani przez stwory z przeszłości. Kuba chciał wdrapać się na grzbiet najwyższego z nich, na szczęście jego zapędy zostały poskromione. Atrakcją tego parku był też ogród zabaw, gdzie między innymi, w środku ogromnej kuli, pływaliśmy w basenie.
Następnie wyruszyliśmy w podróż dookoła świata. W Parku Miniatur podziwialiśmy 60 słynnych budowli naszego globu. Adrenalina podskoczyła nam podczas seansu w kinie 5d, a potem w piramidzie strachu. W kinie pędziliśmy na złamanie karku podziemną kolejką bez hamulców, atakowani przez niezliczone przeszkody i żywioły, szczury, nietoperze oraz ogrooomną anakondę.
W piramidzie czekały na nas skaczące mumie, zombie, krokodyle, skorpiony, olbrzymie pająki i skarabeusze. Na szczęście wszyscy cali i zdrowi wyszliśmy na zewnątrz. Po tych emocjach zwiedziliśmy wystawę Tutenchamona, podziwiając zbiór egipskich bóstw, kosztowności, sarkofagów na mumie i pomieszczenie ostatniego spoczynku faraona, w którym umieszczano zabalsamowane ciało władcy.
Z Egiptu czasu faraonów wróciliśmy do współczesności. W lunaparku czas się zatrzymał, a my oddaliśmy się beztroskiemu szaleństwu na piracie, kole młyńskim, gokartach i symulatorach. Niektórym szkoda było nawet czasu na jedzenie, tylko biegali od jednej karuzeli do drugiej. Aż żal było opuszczać to miejsce, ale wezwało nas średniowiecze. Zwiedziliśmy kamienną warownię, za murami której znajdowała się osada drewnianych domów, wśród których kręcili się, ubrani w stroje z epoki ludzie, wykonujący różne zajęcia gospodarskie i rzemieślnicze. Mogliśmy podpatrywać pracę kowala, garncarza, tkaczki, wytwórcy guzików i innych.
Przywitał nas smok, który najpierw postraszył rykiem i ziejącym ogniem, lecz potem okazał się przyjazny i sympatyczny. W zbrojowni uczestniczyliśmy w multimedialnym pokazie na temat zdobywania warowni przez nieprzyjaciół. Byliśmy też w sali tortur i w baszcie wieży widokowej.
Ostatnim punktem programu było Mini ZOO - dojechaliśmy tam ciuchcią. Na wesołej farmie mieszka 40 gatunków zwierząt. Atrakcją było to, że mogliśmy je głaskać i karmić z ręki (nie wszystkie). Najbardziej podobały się nam lamy i alpaki. Mirek miał bliskie spotkanie z rogami zazdrosnego kozła, gdy chciał sobie zrobić selfie z lamą. Julka zdziwiła się, kiedy osioł, zamiast się kulturalnie poczęstować karmą z torebki, zjadł towar razem z opakowaniem jednym haustem.
Czas szybko zleciał i po zakupie pamiątek musieliśmy wracać do domu. Drogę umilał nam animowany film. Wszyscy uznali, że wycieczka była bardzo udana, pełna emocji i wrażeń. W trakcie powrotu padały pytania, kiedy jedziemy tam jeszcze raz.

Maria Skotnicka